Obserwatorzy

piątek, 29 czerwca 2012

Rozdział 16

*Oczami Suzie*

(...)
Vicky straciła przytomność. Spanikowałam.
- Louis, zostaw Harry'ego jedźmy do szpitala ona zemdlała - wykrzyczałam szarpiąc go za rękę. Chłopak mnie posłuchał i szybko pobiegliśmy do range rovera, którym prawdopodobnie przyjechali. Prowadził kierowca chłopców. Siedzieliśmy z Lou z tyłu próbując obudzić Vicky. Klepanie w policzek - nic.
- Harry ma inną - powiedziałam.
- Co ?! - otworzyła oczy po czym się podniosła - Jak ja się tu znalazłam ?
- Zemdlałaś i złamałaś nogę - oznajmił Lou.
- A Louis nasz strong man cię tu przyniósł - zaśmiałam się.
- A co z Harrym ?
- Przyjedzie do naszego mieszkania za godzine - powiedziałam uśmiechając się. Vicky odwzajemniła gest.
- Chyba chciał mi coś powiedzieć...
- Że cię kocha ? - spytałam.
- Nieee.
-No taak. Chłopaki nic wam nie mówili? ... Wyjeżdżamy jutro o 9 i lecimy do LA.
-COOOO ?! podniosła się nagle Vicky.
-Przecież nie możecie tak po prostu jutro wyjechać. - powiedziałam ze smutkiem w głosie
-Przykro mi, że dowiadujecie się dopiero teraz- odpowiedział współczujący Louis
Przez resztę drogi do szpitala nie było rozmowy [...]
Gdy dojechaliśmy na miejsce Lou pomógł Vicky wejść do budynku oraz zaprowadził do sali po odbyciu krótkiej rozmowy z lekarzem. Nasza niezdarna Vicky będzie nosiła gips przez 2 tygodnie.
- Lekarz powiedział, że to zajmie ok. godziny więc nie obrazisz się jak gdzieś pójdziemy ?
- Jeśli zdążycie po mnie wrócić to nie ma sprawy - Vicky posłała nam ciepły uśmiech, który z Lou odwzajemniliśmy. Wyszliśmy ze szpitala.
- To gdzie idziemy ? - spytał Lou. Dobre pytanie.
- Może Starbucks ? - odpowiedziałam pytaniem.
- Genialny pomysł - wrzasnął zwracając na siebie uwagę wszystkich przechodniów. Ruszyliśmy w stronę Starbucksa. Oczywiście nie obyło się bez przypałów Lou. (...) Zamówiliśmy Mocha Freppuccino. Wypiliśmy napój w jakieś... 15 minut. kiedy wyszliśmy z budynku spotkała nas niemiła niespodzianka, a dokładniej deszcz :c
- Co my teraz zrobimy ? - spytałam wzdychając pod nosem. Louis nie odpowiedział. Ściągnął z siebie swoją bluzę i mnie nią otulił. Uśmiechnęłam się lekko. Czekało nas przejście na drugą stronę ulicy. Policzyliśmy do trzech i zaczęliśmy biec jednak.. zatrzymałam się na samym środku. Lou zdążył już przebiec na drugą stronę. Zobaczył, że się zatrzymałam i podszedł do mnie.
- Co się stało Suze ? - spytał z troską w głosie. Nie odpowiedziałam bo sama nie wiedziałam co powiedzieć - Suze - to było głupie ale pocałowałam go. A co dziwne Louis to odwzajemnił. Nastała chwila ciszy.
- Louis, przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło, przeze mnie możesz stracić Eleanor. Boże, jestem idiotką przepraszam - podałam mu jego bluzę i uciekłam. Biegłam w kierunku naszego mieszkania, które oddalone jest od szpitala jakiś kilometr. Wiedziałam, że jeśli będę dalej biegła moge mieć trudności z oddychaniem więc zwolniłam. Deszcz dalej padał... a raczej lał. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Justine.
- Jussie, odbierz Vicky ze szpitala. Tak z tego najbliższego. Grace mnie porwała, Dzięki - rozłączyłam się. Zanocuję u Zoey. Ona zawsze mi pomoże.
- Zoey, mogę u Ciebie nocować ? Dziękuje ! Będę za 30 minut.
Chwilę później znalazłam się pod naszym domem i wtedy z drzwi wyszła Justine trzymająca za rękę Nialla. Szybko rzuciłam się w krzaki :D Nie zobaczyli mnie. Wsiedli do tego samego range rovera którym wcześniej my jechaliśmy i odjechali. Wbiegłam do klatki schodowej i wyszłam po schodach na 3 piętro. Wszystko byłoby świetnie gdyby nie fakt, że nie mam klucza :o Może jest w naszej tajnej skrytce. Wsadziłam rękę do doniczki stojącej tuż obok drzwi. Wyczułam coś metalowego. Otworzyłam drzwi. Zabrałam ze swojego pokoju torbę z ciuchami na jutro szczoteczką do zębów itp. Napisałam karteczkę
Cokolwiek Lou powie... Kłamie ;)
Zostawiłam ją z nadzieją, że nikt jej nie znajdzie bo jak ją znajdą a on nic im nie powie to będą się chciały dowiedzieć, a jak Lou im powie, że uciekłam i będą chcieli mnie szukać to na pewno wejdą do pokoju.(...)
- Więc Suzie... Co cię tu sprowadza ? - spytała Zoey podając mi kubek gorącej czekolady.
- Kłótnia z Vicky i Justine - skłamałam po czym upiłam łyk napoju. Zoey zaśmiała się cicho. Domyśliłam się, że powstał mi czekoladowy wąs więc otarłam ręką usta.
- Ohh współczuje - powiedziała.
- Wiesz, nie zamierzam jutro spotkać ich w szkole dlatego pójdę do domu i poczekam aż wrócą. Nie chcę awantury przy wszystkich - odparłam znikąd.
- Na pewno dużo nie stracisz, w końcu koniec roku już za dwa tygodnie*- posłała mi ciepły uśmiech. Odstawiłam kubek gorącej czekolady na stolik nocny i zgasiłam lampkę.
 Obudziłam się o 10.23. Zoey była w szkole więc szybko się ogarnęłam i ubrałam. Opuściłam jej dom i udałam się do nas. Dojście zajęło mi 10 minut. Byłam pewna, że nie zastanę nikogo w mieszkaniu, w końcu była pora lekcji. Jak widać, myliłam się.
- Jak było u Grace ? - spytała Justine.
- Um, dobrze -  uśmiechnęłam się sztucznie po czym uciekłam do pokoju w celu uniknięcia dalszych pytań. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na twittera. Standardowo sprawdziłam profile chłopaków.
Niall napisał, że będzie tęsknił.
Harry - kocha to miejsce.
Liam - cieszy się, że stąd już wyjeżdża... Jak miło -.-
Zayn - New York to zmiany. Nawet wiem jakie...
Louis - nie żałuje pobytu tutaj, ani każdej spędzonej chwili z nowymi przyjaciółmi.
- Suzie, jedziesz z nami na lotnisko ? - Vicky oparła się o futrynę drzwi.
- Jasne - odpowiedziałam. Zamknęłam laptopa. Kiedy wyszłyśmy z budynku z budynku czekała na nas taksówka. Vicky i Jussie musiały ją wcześniej zamówić. Wsiadłyśmy do środka. Ruszyliśmy w kierunku lotniska. Napisałam do Zoey, że pogodziłam się z dziewczynami. Schowałam telefon do kieszeni jeansów. Patrzyłam na ludzi i budynki, których mijaliśmy. Ehh.. Muszę przeprosić Lou za to, co się wczoraj stało. Oby tylko Eleanor się nie dowiedziała o wczorajszym incydencie.
Mam nadzieję, że Louis mi wybaczy. Nie chcę stracić takiego przyjaciela, bo w końcu ile Directioners na świecie może się poszczycić przyjaźnią z One Direction ? Chyba nie wiele, prawda ? Zabrzmiało to trochę jakby zależało mi na naszej przyjaźni ze względu wyjątkowości. Może po części tak jest... Sama nie wiem co mnie kusi  żeby w ogóle być Directioner. Czasami patrzę na nich i myślę "Co ja w nich widzę ?" a nie kiedy "Za bardzo ich kocham, aby ich teraz zostawić" Jestem bardzo zmienna w uczuciach, jak to kobieta.Szczerze ? Nie chciałabym być z Louisem. Dlaczego ? Bo każdego dnia kocham jednego bardziej niż resztę. Załóżmy... Jestem z Lou, a tu nagle pożeram Zayn'a wzrokiem. Tak, właśnie tego chcę uniknąć.
- Suzie, jesteśmy - oznajmiła Victoria, gdy pojazd się zatrzymał. Wysiadłyśmy, a Justine zapłaciła. Udałyśmy się do wielkiego budynku. Bez trudu znalazłyśmy chłopców.
- Przepraszam - szepnęłam Louis'owi na ucho po czym poszłam przytulić chłopaków na pożegnanie. Przynajmniej taki miałam zamiar... Lou chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Staliśmy do siebie twarzą w twarz. Dzieliły nas milimetry.
- Wiesz, że nie mogę się na ciebie gniewać - powiedział uwodzicielsko, a następnie musnął moje wargi. Reszta nic nie zauważyła, byli zbyt zajęci sobą. Zagryzłam dolną wargę. Odeszłam, aby zrealizować swoje poprzednie zamiary.
- Chłopaki, nie zostawiajcie nas - jęknęła Vicky stojąc oparta o Hazzę.
- Musimy lecieć - odpowiedział szybko Liam.
- Ale wy możecie z nami - dodał ucieszony swoim pomysłem Nialler. W dwóch słowach, zatkało nas.
___________________
* - Nie pamiętam jaki był miesiąc ;)

3 komentarze:

  1. Uuuu będzie sweet niespodzianka?Suze jaka ty jestś napalona.Jak nie Zayn to Lou ;) Vicki tak trzymaj
    "-Harry ma inną.
    -Coooo?!"
    Świetny rozdział.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. niesamowite opowiadanie! dodaje do obserwowanych i na pewno będę czytać każdy kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już coś piszesz to prosimy o więcej niż 'Super' ;) xx V,S&J